poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Na fali Pożyczalskich...


Czasami mam wrażenie, że różne tematy się w życiu grupują... Na przykład, przez trzydzieści parę lat swojego życia nie słyszałam o podobno szeroko znanym fakcie, że ośmiornice potrafią się upodabniać do otoczenia w sposób naprawdę zdumiewający. Od chwili uzupełnienia swojej wiedzy w tym zakresie, w ciągu paru miesięcy, bez dodatkowych zabiegów z mojej strony, dane mi było obejrzeć jeden film przyrodniczy, dwa fabularne oraz trzy kreskówki, w których metamorfozy ośmiornic stanowiły jeden z głównych tematów.


Podobnie było ostatnio z domami dla lalek...

Jakiś czas temu przypomniałam sobie, że w dzieciństwie zachwycili mnie Pożyczalscy. Postanowiłam uszczęśliwić tematem swoją sześciolatkę, bo podejrzewałam, że trafi to do niej. Nie myliłam się :D Wciągnęła się na całego, teraz czytamy drugą część. Ale jeszcze w pierwszej części Chłopiec przynosił Pożyczalskim mebelki z domu dla lalek. To 1!

Dowiedziałam się o istnieniu w Warszawie Muzeum Domów dla Lalek. To 2!

Będąc ostatnio u rodziców przypomniałam sobie z kolei, że dobre dwadzieścia lat temu budowałam dom dla lalek, korzystając z pewnego wydawnictwa, które w comiesięcznych odcinkach uszczęśliwiało mnie kolejnymi fragmentami sklejki z wytłoczonymi zarysami elementów mebli i konstrukcji budynku. Ostały się tylko mebelki. Do domu dla lalek. To 3!

Wpadła mi w ręce informacja, że we wspomnianym Muzeum prowadzone są w wakacje warsztaty dla dzieci. Robi się akcesoria wakacyjne dla lalek. To 4!

I jak ja mam przejść obojętnie obok tematu domu dla lalek ???

Dziś byłyśmy w tym Muzeum - nadal jestem pełna zachwytu. Polecam bardzo mocno. Już na samym wejściu dzieciaki są zachwycone ;)



Przeglądając zdjęcia z tej wystawy, miałam wrażenie, że to prawdziwe wnętrza. Zachwycało wszystko - domy mieszkalne, sklep z tkaninami, poczta, apteka, salon sukien ślubnych, szkoła dla szczurów ;) Zdjęć nie wstawiam, bo to trzeba obejrzeć na żywo.











A na warsztatach dziś dzieciaki robiły klapki japonki dla lalek. Moje dziecię zrobiło dwa różne. Wytłumaczyła, że to dla Pippi Pończoszanki, bo ona zwariowana jest ;)

 
A dwudekadowe mebelki z mojego... chciałam napisać "dzieciństwa", ale ja wtedy miałam jakieś 16 lat... z mojej młodości przytargałyśmy do domu. Udało mi się je, pod pretekstem obczyszczenia, sfotografować, bo są mocno używane obecnie i nie wiem, jak długo wytrzymają.
Nigdy nie byłam dobra w precyzyjnym działaniu, tym bardziej jestem pod wrażeniem samej siebie, że to wszystko jakoś stworzyłam.












Ale w samozachwyt wpadłam, gdy odnalazłam robione własnoręcznie serwetę, dywan i poduszkę. Teraz im szydełko, czy druty grubsze, tym lepiej. To robiłam chyba na igłach...