Wyjątkiem owym nr 1 jest praca mojego czteroletniego dziecka. Oddaję chwilowo scenę dzieciarni. Jako rasowa matka, jestem nieobiektywna, ale cieszę się, że młoda chce coś robić i ma, obiektywnie, zdolności manualne.
Kalendarz adwentowy wymyśliłam ja, później pomysł mocno uprościłam, a wykonała prawie samodzielnie Biśka. Działałyśmy na zasadzie "jedynka ze sternikiem", z czego ja byłam sternikiem.
Założenie proste - pudełka po zapałkach oklejone kolorowym papierem, z nalepionymi numerkami od 1 do 25. Całość nanizana na sznurek i rozciągnięta na regale.
Proces twórczy:
I finito: