sobota, 1 czerwca 2013

24-letnia krowa

Nie, nikogo nie przezywam ;) Obiektem moich działań miała być właśnie krowa. Wełniana. A pełnoletnia, ponieważ "przepis" na nią wyciągnęłam z niemieckiej Burdy z 1989 roku. Niemieckiej, po niemiecku. Moja znajomość tego języka nie jest jednak wystarczająca... I efekty widać...

Chociaż im dłużej się przyglądam tej koślawej mordzie, tym bardziej mi się podoba :D

Moje dziecko wycałowywało tego zwierzaka już od momentu, gdy zszyłam brzuch z plecami, a o głowie jeszcze nie myślałam...

Postanowiłam zrobić dobry uczynek i przygarnąć jednak ofiarę. Chyba jest wdzięczna :)


Już jest trochę umęczona, bo noszona jest pod pachą non stop. Śpi z młodą. Służy za poduszkę i wałek pod głowę. Dlatego bardziej parówkę przypomina, niż pękatą mućkę. Ale niech będzie, że tak miało być :)


PS: Kolczyki z poprzedniego wpisu nie znalazły jednak nabywcy. Jak się komuś spodobały, to proszę o znak-sygnał.


4 komentarze:

  1. Krowa full profeska! Cudna! Muu! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze krowy za płoty ;) Następna będzie lepsza :)

      Usuń
    2. genialna!!!
      mam masę takich wzorów, więc jeśli chcesz, mogę podesłać. na druty i na szydełko też, może nawet więcej.

      Usuń
    3. Skorzystam pewnie, jak mi się źródełko wyczerpie :D

      Usuń