poniedziałek, 27 października 2014

Czarownicowo

Koniec października w naszym domu kojarzy się z urodzinami taty. W tym roku jednak, w weekend ze zmianą czasu, bawiliśmy na urodzinach, ale u zaprzyjaźnionej rodziny z Krainy Fiołków. Impreza urodzinowo-halloweenowa Hani, w skrócie Hanioween ;), była podwójną frajdą, bo dzieciarnia mogła się przebrać.

Moje dziecko, będące w fazie księżniczek, niechętnie podchodziło do kwestii strasznych przebierańców. Koniec końców zamieniło się w czarownicę. Wesołą czarownicę.

Ale zaangażowani byli wszyscy:
- dziecko przemogło się i pozwoliło założyć sobie coś czarnego,
- dziadek został zaangażowany w robienie miotły, na której dziecko nalatało się, jak dzikie,
- matka, obijając się najbardziej, zakupiła kapelusz czarownicy, wykorzystała tiulową spódniczkę "do tańców" i jedynie uszyła wspomniane czarne coś, czyli bluzeczkę, i ozdobiła ją wesołym pajączkiem, kolorystycznie dopasowanym do całości. Na wykończenie rękawów i dekoltu czasu zabrakło, bo koło drugiej w nocy, przed imprezą, jeszcze matka upiekła czarownicowe creepy paluchy.

























A na doklejkę view na całość, z dziełem miotlarskim i taneczną kiecką, na pasie startowym jeszcze u dziadków ;)


Bluzeczka powstała z za małego T-shirtu taty. Pajączek na bluzkę został wygrzebany z internetu (do użytku własnego) i przerobiony - dostał uśmiech, bo czarownica miała być wesoła.

Kolorystyka modelkę zadowoliła i zminimalizowała oddziaływanie czarnego, którego dziecko nie znosi. W przeciwieństwie do rodziców...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz