Troszkę powtórki, z uzupełnieniem. Pracuję teraz nad jedną rzeczą, która, mam nadzieję, uda mi się i będę mogła się pochwalić w przyszłym tygodniu. Tymczasem, w ramach wspomnianej powtórki, pokaże znów czapkę ślimaka, ale w innym zestawieniu.
Dziecięciu swemu postanowiłam zrobić tzw. śliniak, czyli szyjogrzej. Golfik - zamiast szalika. Przy okazji zebrało się kilka zamówień "przy okazji". Na zdjęciach można zaobserwować ewolucję wykonania i wykończenia.
A dla swojej latorośli, do kompletu, dorobiłam jeszcze czapkę. Znany już ślimak i resztki białego polaru.
Tu widać, że pierwowzór jest wykończony "na dziko", co powoduje zwijanie się śliniaka ku górze. Nie wspomnę o widocznych supełkach, łączących nitki - wtedy jeszcze nie umiałam używać magicznego supełka ;)
Następne egzemplarze wykańczane są już małym ściągaczem.
Ścieg wykorzystany, to klasyczny dziewiarski - rząd prawych, rząd lewych. Śliniak składa się z trzech elementów, robionych oddzielnie i zszywanych później - przód, tył i golfik. Do wyrabiania wycięcia pod szyją można posłużyć się ubrankiem dziecka.
Do kompletu jest czapka, robiona wspomnianym już ślimakiem. Na tym zdjęciu z dziwnymi kolorami bardziej ją widać:
A tu jeszcze inna wersja kolorystyczna śliniaka:
Więcej grzechów nie pamiętam - a raczej nie mam zdjęć w miarę sensownych :)
Wracam do, tym razem, szycia. Liczę na kciuki, bo z maszyny korzystam drugi raz w życiu...
A używamy, używamy, służy nam doskonale! Dziękujemy! :-)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :D
Usuń